poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 1.

Nastąpiła więc wreszcie chwila publikacji pierwszego rozdziału. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Oczywiście czekam na Wasze opinie. Życzę przyjemnego czytania. : )



Rozdział I- How should i feel ?

Budząc się z niespokojnego snu, nie otwierając oczu i leżąc w ciepłym, miękkim łóżku w beżowo brązowej pościeli zaczęłam dzień od rozmyśleń. Był to mój siódmy poranek w nowym miejscu. Przeprowadziłam się do New Jersey, do mojego kuzyna Piotrka, który także pochodził z Polski by zacząć nowe, lepsze życie. Uciec od wszystkiego co zdarzyło się w mojej ojczyźnie i utworzyć nową tożsamość. Nie miałam tu jeszcze żadnych przyjaciół, oprócz paru osób z rodziny, które mieszkały w niedalekich miejscowościach. Poznałam jedynie kilku kolegów Piotrka, którzy grają z nim w piłkę nożną i imprezują. Nie jest to jednak jego zawód. Zarabiając na życie pracuje na planach filmowych, szkoli aktorów, robi dekoracje, zajmuje się promowaniem filmów i seriali. Obiecał, załatwić mi pracę przy serialu, nad którym teraz pracuje ale jak na razie muszę zdobyć amerykańskie prawo jazdy, gdyż europejskie nie ma tu żadnej wartości. W dzisiejszych czasach niestety bez auta jest się jak bez ręki.
Po 20-sto minutowym rozmyślaniu postanowiłam w końcu wstać, jest sobota więc trzeba wziąć się za sprzątanie. Znając życie Piotrka już dawno nie ma, za to 'burdel' jaki zostawia istnieje nadal. Wzięłam szybki prysznic, założyłam czarne legginsy i dłuższą bluzkę z krótkim rękawem i wielkim czerwonym sercem na samym jej środku. W domu można było sobie pozwolić na taki strój ale na dworze jeszcze nie było zbyt ciepło, wiosna dopiero co ukradkiem zagląda do New Jersey. Włosy związałam w koczek, który był artystycznym, kontrolowanym nieładem i schodząc na dół włączyłam w salonie muzykę na ogromnym, mocnym sprzęcie. Po czym podśpiewując i tańcząc udałam się do kuchni by zjeść coś na śniadanie. Skończyło się standardowo na dwóch gotowanych na twardo jajkach i kanapkach z 'zieleniną'.
Po dwugodzinnym sprzątaniu postanowiłam zrobić sobie przerwę na kawę i ciasto czekoladowe. Z tak przygotowanym deserem udałam się na sofę do salonu i włączając mojego nowego hp zaczęłam buszować po internecie podśpiewując sobie kolejną piosenkę, która leciała z kina domowego. Gdyby Piotrek nie ściszył muzyki nie wiedziałabym, że ktokolwiek wszedł do domu.
- Okradną nas w końcu.- zaśmiał się zwracając się do mnie w naszym ojczystym języku.
- I tak nie masz tu nic wartościowego.- odpowiedziałam również rozbawiona.
- Znowu zjadasz ciasto czekoladowe ? Przytyjesz !- on to lubi dokuczać ludziom. Stare a głupie. Wzdrygnęłam tylko ramionami i na znak, że mało mnie to interesuje wpakowałam kolejny kawałek ciasta do buzi. - Robię dzisiaj małą domówkę dla znajomych, będziesz miała okazję ich poznać. Pomożesz mi to zorganizować ?- zapytał przeglądając ogromny stojak z setkami płyt CD. Wcale nie jestem taka pewna czy chcę poznawać jego znajomych. Już nie raz przez myśl mi przeszło, że może jednak wrócę do domu, do Polski, że jednak nie będę tą 'nową', lepszą dziewczyną. Ale cóż, jak na razie siedzę tu dalej, bo nie chcę nawet przypominać sobie o mojej przeszłości, którą chciałam zakopać głęboko pod ziemią.
- No jak muszę.- zaśmiałam się zamykając notebooka, dopijając kawę i odnosząc wszystko do zmywarki w kuchni.
I tak rozpoczęły się wielkie przygotowania, oczywiście przebrałam się w ekspresowym tempie, lekko umalowałam, rozpuściłam włosy i udaliśmy się do centrum handlowego na 'małe' zakupy. W międzyczasie ustaliliśmy jadłospis i zrobiliśmy listę rzeczy, które będą nam potrzebne, by wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie z planem. Wchodząc do hipermarketu Piotrka od razu zainteresowały alkohole. Pokręciłam tylko głową z uśmiechem i przeglądając listę wrzucałam po kolei odpowiednie produkty i wykreślałam, gdy tylko znalazły się w koszyku. Krewetki, sałata, sery różnego rodzaju, paluszki, chipsy i wiele innych produktów znanych mi mniej lub bardziej. Na tym sklepowym maratonie zeszło nam jakąś godzinę. Szybko i sprawnie zapakowaliśmy cały asortyment do bagażnika czarnego Audi s8 i ruszyliśmy w drogę powrotną. Oczywiście nie tracąc czasu na nic innego zabraliśmy się od razu do tworzenia różnorodnych przysmaków z tego co kupiliśmy, w gotowaniu najbardziej pomocny był internet z milionem przepisów. Obstawiam, że więcej czasu zajęło nam przeglądanie stron i zdecydowanie co bardziej opłaca się zrobić i co będzie gościom najbardziej smakowało, niż samo robienie dania. Szczerze mówiąc nie byłam wcale podekscytowana tym spotkaniem, wręcz przeciwnie. Z godziny na godzinę coraz bardziej upewniałam się w przeświadczeniu, że chętniej zamknęłabym się w pokoju z laptopem i słuchawkami na uszach słuchając swojej ulubionej muzyki i wymieniając wiadomości z przyjaciółkami z Polski. Niestety chyba nie wypada tak postąpić. Posiedzę trochę z całą paczką tych ludzi, grzecznie się przywitam, przykleję sobie uśmiech do twarzy, a potem cicho się zmyję. Nikt przecież i tak nie zauważy, że nie ma z nimi dziewczyny, z którą tylko wymielili uścisk dłoni i która nie przypadła im do gustu. Tak właśnie będzie. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że godzina 20 już się zbliża, a więc niebawem dom będzie pełny ludzi. W sumie nie ma się o co martwić, bo jest tak duży, że spokojnie mógłby zostać zamieniony na średnią wielkościowo dyskotekę. Poszłam jeszcze do siebie, by poprawić fryzurę i makijaż, bo przecież przy gotowaniu nie wyglądałam jak panie z telewizji, które latają między garnkami w szpilkach i miniówce. Tak czy siak szału nie będzie nawet gdy wystroję się nie wiadomo jak, ale chociaż warto spróbować. Nie minęło dziesięć minut, a już słyszałam głos kuzyna krzyczącego moje imię i żebym jak najprędzej zeszła na dół. Tak więc goście przybyli. Odetchnęłam głęboko i powoli udałam się do hallu znajdującego o się między kuchnią i salonem. Nie myliłam się wcale, w ciągu minuty zostałam przedstawiona kilkunastu osobom. Było ich tu chyba około 30, mężczyźni i kobiety, nikogo poniżej 23 roku życia na pewno. Gdyby nie to, że miałam jeszcze nieco mały strach w rozmawianiu po angielsku z wszystkimi oprócz mojego kuzyna pewnie usiadłabym i wymieniła z każdym kilka zdań, bo ludzie wydawali się być bardzo mili i życzliwi. Niestety moja niepewności siebie, którą miałam 'schować do kieszeni' po raz kolejny ze mną wygrała i zrobiłam jak też mówiłam: zmyłam się do swojego pokoju po jakichś 30-stu minutach i usiadłam przed biurkiem zatapiając się w laptopie podczas gdy impreza na dole dopiero zaczęła się rozkręcać. Oczywiście moja najlepsza przyjaciółka Magda zaraz do mnie napisała, ucieszyłam się bardzo, że o mnie pamięta. Opowiedziałam jej o wszystkim co się dzieje tutaj i dostałam niezły ochrzan, że znowu izoluję się od ludzi i, że przecież nie taka miałam być. Miałam pokonać nieśmiałość, mieć wielu przyjaciół i korzystać z życia na całego. Po godzinnej konwersacji, która miała na celu tylko i wyłącznie zmotywowanie mnie i wydanie mi miliona rozkazów postanowiłam wrócić do towarzystwa, przekonała mnie, jak zwykle. Jej opinia była dla mnie bardzo ważna, wiedziałam, że chce dla mnie dobrze. Jest najlepszą przyjaciółką, jaką można mieć. Mówi co myśli czy mi się to podoba czy nie, już nie raz otworzyła mi oczy na różne sprawy dziejące się w moim życiu.
- No jesteś w końcu. Już myślałem, że poszłaś spać.- Piotrek od razu mnie dopadł i wcisnął mi do ręki szklankę z drinkiem. Od razu wzięłam łyka alkoholu i ruszyłam za nim do kuchni.
- Niczego nie brakło? Trzeba coś jeszcze zrobić ?- dopytywałam się patrząc jak szwenda się po kuchni.
- Jedyne czego może braknąć do alkohol, jedzenia mamy pod dostatkiem.- śmiał się wesoło wyciągając kolejne dwie paczki chipsów z szafki. - Chodź, pogramy na konsoli.- złapał mnie za rękę i pociągnął do salonu gdzie wszyscy już dopingowali dwójce chłopaków grających w wirtualnego tenisa. Obydwoje mieli ciemne włosy, prawie czarne. Ten po prawej miał dłuższe, a ten po lewej dość krótko ścięte i wystylizowane do góry pewnie za pomocą jakiegoś lakieru. O ile pamiętam ten chudszy, lecz umięśniony stojący po prawej stronie miał na imię Ian, a ten stojący po lewej trochę szerszy w barkach i młodszy to Tyler. Usiadłam na jednym z czterech foteli na końcu pokoju i przyglądałam się grze, tak jak cała reszta. Granie w tego stołowego tenisa tak wszystkich pochłonęło, że zajęło nam to chyba 3 godziny. Oczywiście w międzyczasie jedni rozmawiali, drudzy jedli, trzeci poszli odetchnąć świeżym powietrzem do ogrodu, a jeszcze inni tańczyli.
- Zagrasz ze mną?- Tyler podszedł do mnie uśmiechając się od ucha do ucha i podając mi jeden z kontrolerów, które zwinął przed chwilą swojemu koledze, który teraz patrzył w naszą stronę. Nie pamiętam czy w ogóle się sobie przedstawialiśmy czy też po prostu zapomniałam jego imię, co chyba nie jest niewybaczalne jeśli w jeden wieczór poznaje się trzydzieści osób.
- Czemu nie.- odparłam krótko, zwięźle i na temat. Podniosłam się z miejsca i zaczęła się gra w dance central. Chłopak naprawdę zabawnie wyglądał wykonując te wszystkie ruchy zresztą ze mną pewnie nie było lepiej, sądząc po zadowoleniu i rozbawieniu naszej widowni.
Wszystko to trwało jeszcze chyba do trzeciej w nocy, gdy już wszyscy wyszli z naszego domu pozostała tylko cisza spokój, talerze, kubki, sztućce i inne rzeczy do posprzątania, ale to już po zasłużonej dawce snu, którą właśnie miałam zamiar sobie zaserwować.

piątek, 8 lutego 2013

Witam i o zdrowie pytam.

Witam Wszystkich i Każdego z osobna. Bardzo mi miło, że właśnie Ty odwiedziłaś mojego bloga. :)
Będzie on poświęcony opowiadaniu. Ja nazywam to notatnikiem z mojego wyimaginowanego życia.
Mam nadzieję, że przypadnie Ci ono do gustu i będziesz zaglądała tutaj jak najczęściej. Gdy tylko zorganizuję już bloga i umieszczę na nim szablon- pojawi się pierwszy odcinek. Już nie mogę się doczekać rozpoczęcia tej nowej przygody!
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i zapraszam do lektury. :)